sobota, 29 grudnia 2012

Chubbystickomania postępuje + wygrany konkurs:)

Po poprzednim poście miałam wrażenie, że o czymś zapomniałam. I rzeczywiście! Przypomniało mi się, że w promocji w S. jeszcze przed świętami kupiłam....kolejny Chubbystick. To już zdecydowanie choroba:)

Próbowałam kilka odcieni i miałam ochotę na coś w beżu. Jakiś ładny cielisty kolorek. Niestety okazało się, że wyglądam w nich blado i jakoś tak chorowicie. Nie spodziewałam się tego. Bardziej obawiałam się, że kolory nude będą źle współgrać z odcieniem moich zębów. Moim zdaniem dość często nudziaki wydobywają żółte tonacje zębów. Jednak u mnie nie to było problemem a fakt, że wyglądałam na bardzo zmęczoną i "zgaszoną". Poza tym okazało się, że o ile moje dotychczasowe kolorki Chubbystick nie podkreślają suchych skórek o tyle beże zdecydowanie je uwidaczniają:( Tak więc tym razem postawiłam na fiolet Voluptuous Violet (16), który intrygował mnie odkąd wyszła nowa kolekcja Chubbystick'ów. Nie wiedziałam czego się spodziewać po takim odcieniu. Okazało się, że fiolecik w rzeczywistości jest bardzo delikatnym, niemal transparentnym jagodowym różem. Na ustach wygląda słodko i ulotnie. Jestem zauroczona:)


Z perspektywy czasu muszę przyznać, że Chubbysticki nie maja właściwości pielęgnacyjnych. Dają połysk i powierzchownie nawilżają jednak nie wyobrażam sobie stosowania ich zamiast pomadki ochronnej- 
w domu stawiam na pielęgnację i odżywienie ust. Biorąc pod uwagę delikatność i transparentność kolorów oraz konsystencję samych pomadek, nie ma zbytnio możliwości nałożenia pod Chubbysticka pomadki ochronnej. Niektóre pomadki (chyba te z większą ilością wazeliny) w ogóle nie pozwalają nałożyć na siebie Chubbysticków.
Nie powala mnie również reklamowana możliwość miksowania kolorów (aplikacja dostępna jest na facebookowym profilu Clinique). Po pierwsze w Chubbystick podoba mi się szybkość i łatwość aplikacji (nie muszę patrzeć w lusterko w obawie, że się rozmazałam). Nie bawi mnie więc wyciąganie dwóch czy trzech szmineczek i malowanie się nimi jedna po drugiej. Poza tym efekt miksowanie jest moim zdaniem tak nieznaczny, że to gra niewarta świeczki. Oto moje miksy:

05 - Chunky Cherry
07 - Super Strawberry
 16 - Voluptuous Violet




Poza tym na blogu u Niecierpka wygrałam zestaw kosmetyków azjatyckich (tonik i żel). Jestem szalenie szczęśliwa i zaskoczona- nie należę ani do farciarzy, którzy stale coś wygrywają ani do osób, które dobrymi pomysłami sypią z rękawa. Jeszcze raz bardzo dziękuję:)

A jutro wybieram się na promocję -30% na kolorówkę do Sephory:) Lista już gotowa:)


P.S. Jestem na siebie zła- zdjęcia do tego posta miałam już zrobione kilka dni temu. Niestety gdy go pisałam jakieś dwa dni temu okazało się, że usunęłam je z folderu. Mało tego-dzień wcześniej zrobiłam czyszczenie kosza... Jedyna przyczyna tego wszystkiego jaka mi na myśl przychodzi to moja kolejna już  w tym sezonie choroba, która jak widać tym razem przyćmiła mi także umysł :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz